Funkcjonariusze z warszawskiego Bemowa zainicjowali gwałtowną pogoń za operatora skutera, który, w obliczu nadchodzącej kontroli drogowej, zdecydował się uciec. Mimo iż stróże prawa używali zarówno sygnałów dźwiękowych jak i świetlnych, próbując go powstrzymać, mężczyzna nie zastosował się do ich poleceń. Na koniec porzucił swój pojazd i próbował ewakuować się na piechotę, co było próżne wobec natychmiastowej reakcji policji. W wyniku tego okazało się, że mężczyzna posiadał czynny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych wydany przez sąd. Wkrótce po zatrzymaniu usłyszał formalne zarzuty.

Wszystko rozegrało się kilka dni temu, gdy patrole policyjne na Bemowie zauważyły skuterzystę przemieszczającego się dynamicznie między jadącymi samochodami. Zdecydowali poddać go kontroli. W odpowiedzi na sygnały świetlne i dźwiękowe wysyłane przez patrol, mężczyzna odmówił zatrzymania i kontynuował jazdę. Kiedy w końcu porzucił swój pojazd i próbował uciekać pieszo, policjanci błyskawicznie podążyli za nim i dokonali zatrzymania.

Kiedy przestępstwo zostało dokładnie zbadane, wyszło na jaw, że mężczyzna miał na swoim koncie sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, który został wydany przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w marcu poprzedniego roku. Sprawa została przekazana do dalszych badań do dochodzeniowców z lokalnego komisariatu. Po zgromadzeniu wszystkich dowodów, podejrzany został formalnie obciążony dwoma zarzutami karnymi – niezastosowaniem się do polecenia zatrzymania oraz łamaniem sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Obecnie cała procedura jest ściśle monitorowana przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Wola w stolicy.